środa, 25 czerwca 2014

Nieszczęścia chodzą parami.....

Jest takie powiedzenie "co cię nie zabije to cię wzmocni' a ja powiem co cię nie zabije to  cię nieźle poobija. Zaniedbałam trochę bloga z dwóch powodów pierwszy to laptop zwykła złośliwość rzeczy martwych. Jakieś dwa tygodnie temu mój laptop odmówił posłuszeństwa. Okazało się, że padł dysk twardy, jak się domyślacie takie rzeczy się zdarzają i nie tak dawno czytałam o tym na blogu u Gosi. Po takiej lekturze powinnam zrobić kopię zapasową moich zdjęć i w ogóle wszystkich ważnych dokumentów przechowywanych na komputerze. Powinnam, ale czy zrobiłam? No właśnie zawsze myślimy, że nas to nie dotyczy albo jeszcze zdążę i znajdujemy sobie mnóstwo wymówek, a potem szok wszystko straciliśmy. Tak więc w ten oto sposób muszę zaczynać wszystko od początku.
Druga przyczyna to moja córka, która wylądowała w szpitalu i wszystko inne nie miało znaczenia. Dziś już jest trochę spokojniej, strach zamienił się w oczekiwanie na jej powrót do domu. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i nic już się nie wydarzy.
Tym czasem poodwiedzałam wasze blogi, piękne rzeczy w tym czasie stworzyłyście, ja też coś tam zrobiłam pokażę w następnym poście. Na razie tylko mały rąbek tajemnicy.


   Dziękuję za wszystkie komentarze jakie pozostawiacie pod moimi postami i za życzenia urodzinowe. Przypominam też o moim candy już niedługo wszystko wróci do normy i znów będziemy prowadzić nasze komentarzowe rozmowy, mam taką cichą nadzieję.
Pozdrawiam bardzo serdecznie Monika:)))

Nie pla­nuj, nie zas­ta­nawiaj się bo życie jeszcze nie raz Cię zas­koczy. Oby tyl­ko po­zytyw­nie :) 

wtorek, 10 czerwca 2014

Organizer krok po kroku.....

Znów przede mną kolejne wyzwanie u Danutki tym razem jest to organizer. Nie musiałam długo myśleć postanowiłam go po prostu uszyć. Do pracy wykorzystałam skrawki różnych materiałów, tak zwaną bazę zrobiłam ze starego płaszcza. Pozszywałam tu i tam dodałam kieszonki i ozdoby i powstał taki oto organizer.




A teraz krok po kroku jak to cudo powstało zapraszam do oglądania.
Potrzebne nam będą:
- wieszak na ubrania
- materiał na bazę  powinien byś dość sztywny szer. 47 cm. dł. 120 cm. 
- skrawki innych kolorowych materiałów na kieszonki i ozdobniki
- filc, guziki, koraliki według własnego uznania itp.
Materiał złożyłam tak aby wieszak był zakryty, obrysowałam kontury. 



 Szpileczkami przypięłam i przeszyłam w miejscu zaznaczenia.


Pozszywałam boki w miejscu gdzie miał wychodzić wieszak zrobiłam dziurkę.




Celowo zostawiłam postrzępione brzegi materiału, następnie dodałam lamówkę w kontrastowym kolorze. Ostatnio szyłam takie kolorowe podusie więc pozostały mi takie skrawki. 



Skoro ma to być organizer krawiecki to musi też być igielnik materiał o wymiarach 10 cm x 20 cm. złożyłam na pół obrysowałam koło i obszyłam zostawiając małą dziurkę przez którą wywinęłam na prawą stronę i wypełniłam watą.


 Ozdobiłam kordonkiem i guziczkiem i całość wygląda tak.




W organizerze są dwa igielniki jeden na szpilki a drugi na igły.


 Jest też miejsce na nici, szpulki są w różnych rozmiarach.


Miejsce na nożyczki i kieszonki na inne przydasie typu: koronki, wstążeczki, taśmy , zamki w zależności co w danej chwili potrzebuję.


Jest też miejsce na okulary.


Organizer zgłaszam na wyzwanie siódemkowe u Danutki. 







A teraz uwaga chcę powiedzieć, że zagadka z poprzedniego posta została rozwiązana. Prawidłową odpowiedź jako pierwsza podała  Kwiatkosia
 Uchylę teraz rąbka tajemnicy, odnośnie mojego święta.
Wiele z Was sugerowało  że to emerytura, a więc  na emeryturę się nie wybieram nie ten czas. Wesele córki dopiero w sierpniu, a rocznica ślubu no cóż było jakiś czas temu srebrne wesele i więcej nie będzie żadnych tego typu rocznic. Zostały urodziny i właśnie to świętowałam w zeszłym tygodniu. Przypominam też o moim rocznicowym candy:))

Pozdrawiam serdecznie Monika:))

sobota, 7 czerwca 2014

Candy i zagadka........

Prawie rok temu, a dokładnie 15 czerwca napisałam pierwszego posta. Miałam trochę obaw czy znajdzie się ktoś, kto zajrzy w moje skromne progi. Od tamtego dnia upłynęło trochę czasu i muszę przyznać, że zaskoczyło mnie tak ciepłe przyjęcie z Waszej strony. Jest mi niezmiernie miło, że do mnie zaglądacie i zostawiacie wiele ciepłych słów, i chociaż znamy się tylko w świecie wirtualnym to jakaś nić sympatii się utworzyła. W związku z tym chciałabym Wam podziękować za to, że jesteście zemną już od roku. Mam też jeszcze jeden powód do świętowania i tu jest zagadka może ktoś zgadnie co to za powód? Pierwsza osoba, która odgadnie, dostaje nagrodę niespodziankę. Termin zabawy do 31 lipca, bo w sierpniu mam kolejny powód  do świętowania, gdyż moja latorośl wylatuje z gniazdka i musi sobie uwić swoje własne gniazdko. Będą tańce hulanki i swawole a potem to już proza życia.
 Banerek dla Was.

 
Zasady zapewne wszystkim doskonale znane, ale żeby formalnościom stało się zadość, przypomnę:
- w komentarzu pod tym postem zgłoś chęć wzięcia udziału w zabawie,
- na pasku bocznym swojego bloga wstaw podlinkowany baner,
- jeśli nie masz bloga, w komentarzu podajesz swojego maila, a jeśli masz taką możliwość, podlinkowany baner wrzucasz na Facebooka (dajesz stosowny link w komentarzu),
- miło mi będzie, jeśli zostaniesz obserwatorem mojego bloga,
- wysyłka  na terenie Unii europejskiej
 To tyle spraw formalnych i mam nadzieję, że znajdą się chętni do wspólnej zabawy :)) 

Tym czasem pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i miłego tygodnia życzę Monika :))
 "Jest tylko jeden sposób, aby czuć się dobrze: należy nauczyć się być zadowolonym
z tego, co się otrzymało, a nie dążyć do tego, czego akurat nie ma."

Theodor Fontane,

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Gdzieś po między....................

Dzisiejszy post jest gdzieś po między dniem matki a dniem dziecka, takie moje rozważania.
Pisząc komentarz do posta u Basi z szeptów nasunęła mi się pewna myśl. Wszystkie prędzej czy później zastanawiamy się nad tym czy jesteśmy dobrymi matkami? Czy poświęcamy swoim dzieciom wystarczająco dużo czasu? Czy umiemy pogodzić rolę matki i jednocześnie możemy spełniać się zawodowo? Takie i inne tego typu pytania spędzają nam sen z powiek.

Opowiem Wam pewną historię:
Mama wróciła z pracy, zmęczona i rozdrażniona, a tu jeszcze obiad trzeba zrobić i synek coś marudzi, więc gdy ją spytał czy się z nim pobawi sucho odburknęła nie mam czasu. Poszedł wiec do swojego pokoju i po chwili znów wrócił i zadał mamie pytanie.
- Ile kosztuje Twoja godzina w pracy?
- Mama odpowiedziała niechętnie 10 zł. a po co Ci ta wiedza?
-  Bo ja bym chciał, żebyś pożyczyła mi 5 zł.
Tego już dla mamy było za dużo, to ona tu ciężko zdobywa każdy grosz, a on tylko myśli o sobie i chce sobie kupić jakieś słodycze czy zabawkę. Uspokoiła się trochę i spytała.
- A po co Ci te pieniążki przecież masz wszystko?
 Po chwili wyciągnęła z portfela 5 zł. i podała synowi. Chłopczyk uradowany poleciał do pokoju, jednak bardzo szybko stamtąd wrócił. Wyciągnął rączki i podał mamie 10 zł. 
- Proszę to za Twoją godzinę w pracy, teraz możesz się ze mną pobawić. 
Mamie stanęły łzy w oczach, poszła do pokoju synka i spędziła z nim beztrosko ową godzinę. Tak sobie myślę, że ta godzina nie była godziną straconą, ta godzina i wiele jeszcze innych tego typu godzin pracują na naszą "emeryturę " ile czasu i miłości poświęcimy naszym dzieciom, tyle one nam jej oddają, a to my przecież kiedyś będziemy potrzebować ich opieki i zainteresowania.
Kiedyś w każdym domu była babcia, która służyła dobrą radą i pomocą, tylko czy dziś w dobie internetu chcemy słuchać tych rad ? Wolimy poszukać pomocy w sieci w kolorowej prasie, bądź w telewizji, gdzie jakaś celebrytka opowiada nam o wychowaniu dziecka, a przecież nawet nie ma czasu na spędzenie z nim kilku chwil bo ciągle jest zajęta. Trzeba przecież dbać o swoją karierę, dziecko no cóż jest z nianią. A babcia jest w zasięgu ręki i wierzcie mi  posiada bardzo dużo wiedzy i mądrości życiowych i warto z tej wiedzy czerpać garściami, zanim będzie za późno.
Swoją drogą ciekawa jestem co sądzicie o tej odwiecznej symbiozie młodości i starości. Jakie są wasze doświadczenia życiowe. Troszeczkę długi ten post jednak mam nadzieję, że dotrwałyście do końca i tak całkiem nie było nudno.
Jeszcze chciałam się pochwalić wygraną w candy u Ursy , dostałam od niej prześliczną chustę w moim ulubionym kolorze, zawsze o takiej marzyłam patrząc na piękne rzeczy, które Ursa potrafi zrobić. Pokazuje wszystkie swoje prace na blogu, warto tam zajrzeć i pooglądać te wspaniałości, gorąco zapraszam.





Były jeszcze słodkości i herbatka, ale cóż zniknęły zanim zrobiłam zdjęcie. Bardzo Ci Urso z tę piękną chustę jeszcze raz dziękuję,  jest po prostu śliczna.

Pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia życzę Monika:)

"Czy jest coś bar­dziej przy­jem­ne­go niż sta­rość otoczo­na młodością, która chce się cze­goś nauczyć?"
Cyceron